Cokolwiek się dzieje w Tobie, Twoim życiu, Twoich relacjach, jesteś w
tym od początku do końca. Nie uciekniesz przed tym, co się dzieje. Nie
wystarczy też, że powiesz, to nie moje, mnie w tym nie ma, niech inni
się martwią. Jeśli w czymś jesteś, jesteś w tym. I masz dwa wyjścia,
albo jesteś w tym całym sobą, bez względu na to, co się dzieje, albo
połowicznie, zanurzony jedynie swą świadomością w połowie lub
nieświadomy połowy z tego, co się dzieje. Jeśli wybierzesz pierwszą opcję,
pozwolisz sobie przeżyć to w całości. Dzięki temu, będziesz też mógł
zobaczyć i poczuć każdy aspekt tego, co się dzieje. I łatwiej będzie ci
to zmienić, bo w końcu zrozumiesz. Gdy wybierzesz drugą opcję,
będziesz zapewne szukać winnych lub brać winę na siebie. Reagować na
milion sposobów, szukając jakiegoś racjonalnego wytłumaczenia, ale nie
będziesz rozumieć, bo nie będziesz widzieć po prostu całości.
Będziesz sobie coś dopowiadać, mówić, ale przecież myślałem, że ta druga
strona zrozumie, zachowa się inaczej, bo ja przecież chciałem być dobry
i dlatego na to pozwoliłem. I nadal będziesz błądzić, nadal będziesz w
tym tkwić, aż stan ogarnie cię w całości. Dlatego też, jeśli coś się
dzieje, pozwól to sobie przeżywać takim, jakim jest. Nie zawsze będzie
to przyjemne przeżycie, ale przynajmniej będziesz mógł powiedzieć,
zrobiłem to, wszedłem w to totalnie. Przeżyłem to całym sobą. Inni mogą
cię chcieć czasami powstrzymywać, mówić, nie bądź głupi, ale ty to już
przecież wybrałeś. Już w tym jesteś. Już tego doświadczasz. Jak więc
chcesz z tego wyjść, jeśli nie zrozumiesz, dokąd prowadzi ta droga?
Tylko wtedy, gdy dojdziesz do jej końca, możesz stwierdzić, to nie to,
nie tego chciałem, ale czuję się nasycony i nie muszę już tego
powtarzać.
Tu właśnie zbuduje się Twoja mądrość. Piękne, nieprawdaż?